czwartek, 22 lutego 2018

Od Yuuki CD Sora i Shiro

–  Naszym obowiązkiem jest załatwić ci zakwaterowanie. –  do moich uszu dotarł głos chłopaka. Zwolniłam nieco kroku, delikatnie uśmiechniętą twarz chowając w głębi kapturu.  Kusiło mnie, by odmówić. Tutaj spokojnie dało się przeżyć i zyskać dom; być może wynikało to z posiadania uzależnienia od hazardu. – Poza tym... – dodał po chwili. Zmrużyłam oczy, bardzo powolnym spacerkiem podążając przed siebie–...z chęcią zapoznamy cię z trzecią osobą z ziemi.
- Huh... - mruknęłam pod nosem. Przecież sobie poradzę, a droga koleżanka z tej samej planety... - A w jaki dokładniej sposób? - podpytałam, dostrzegając pewien plus.
Po krótkiej rozmowie, ruszyłam za nimi do ich domu. Miałam silną potrzebę robienia czegokolwiek z dłońmi, więc bawiłam się rękawami, kątem oka śledząc trasę. W krótkim czasie siedziałam w sali, zajadając się beztrosko ciasteczkami, nawet, gdy weszła dziewczyna o pastelowych barwach włosów. Przeskanowałam ją wzrokiem, patrząc na nią zaledwie parę sekund. Z daleka była bardziej urocza. Ona natomiast zatrzymała się wpół kroku i jakby ją wmurowało w ziemię.
- Ami, to jest Yuuki, Yuu, przedstawiam Ci Ami - rozłożyła ręce Shiro, wskazując na nas.
- Nieuniknione, że przydzielimy wam wspólny pokój - dopowiedział Sora.
Westchnęłam, z lekka się uśmiechając.
– To może być ciekawe przeżycie. – kątem oka zerknęłam na potencjalną współlokatorkę. – O ile droga Ami nie będzie miała nic przeciwko dzielenia pomieszania z innym graczem.
" I tak wszyscy wiemy, że to będzie zabawna gra, niezależnie od tego, co teraz powie " - dodałam w myślach.  Nie miałam najmniejszej ochoty z nią rywalizować. Nie miałam o co. Wolałam spokojnie, z herbatką i ciastem w rękach, obserwować jej cichą wojnę z Shiro o Sorę i słodkość, której wynik jest znany od dawna. Skąd posiadałam odpowiednie informacje? Ludzie mają słabą pamięć. A istnieją osoby, o których zapomina się, od razu po ich zobaczeniu. Obserwowałam ich, nie potrzebując słyszeć czy być wśród towarzystwa. To, co potrafię, nie da się wyjaśnić; po prostu wiem, obserwując reakcje i uczynki. Niewypowiedziane słowa to nie tajemnica, bo swoimi ruchami zdradzają wszystko.
– Oczywiście, jeżeli droga, ziemska koleżanka ma do mnie jakiś problem, mogę się wynieść i nigdy więcej raczej mnie nie zobaczycie. – wzruszyłam ramionami z widocznie sztucznym smutkiem. – Rzadko kiedy ktoś ma ochotę przebywać w moim towarzystwie, więc to zrozumiem.
– Z pewnością nie mam n i c przeciwko– niby powiedziała to normalnie, jednak w jej pozornie niewinnych słowach czuć było truciznę. Trucizna w winie, które słynie z jej zatajenia. Tak samo jak coś o maksymalnym, maskującym smaku; cukier, sól, miód... Jak mdławy tytoń, którego specjaliści jedynie potrafią poznać po smaku. Jak wyciąg z chitynowej rośliny, który odpowiednio stworzony, może udawać szminkę, która po zetknięciu się z pocałowanym uniemożliwia mu oddychanie i przełykanie. Nie, dobra, stop, bo się rozkręcam! Za dużo naczytałam się o truciznach. Problem w tym, że nie mogę ich tu zastosować. Chyba, że wygrać z kimś grę o jego życie. He. He. He. Hehehe. W końcu, to byłoby uczciwe; nie łamało zasad. Założyć się o własny los; całkowicie zdany na łaskę wygrywającego.
Chwyciłam kolejne ciasteczko.
- Definitywnie? - podpytałam.
- Bezsprzecznie. - po tonie domyśliłam się, że się uśmiecha. Zajęła miejsce niedaleko. Zachowała tą "bezpieczną odległość", jednak w ten sposób, by się zbytnio nie oddalić. Czyżby oceniała zagrożenie? Przecież go nie stanowię. Do czasu. Niepotrzebnie się teraz spina.
< Shiro, Sora, Ami? ^^ > 

środa, 14 lutego 2018

Od Sory i Shiro CD Yuuki

~Per. Sora~
Dlaczego Tet musi sprowadzać do tego miejsca same urocze dziewczynki? Sam do końca nie miałem pojęcia, czy owe istnieją w moim rodowitym świecie. A tu nagle... Ough, chyba będę musiał uzbroić się w chusteczki, w razie nagłego krwotoku z nosa.
- Naszym obowiązkiem jest załatwić ci zakwaterowanie - wtrąciłem nagle, gdy dziewczyna była oddalona od nas o jakieś pięć metrów. - Poza tym... - zmrużyłem z lekka oczy, skanując dokładnie wzrokiem jej osobę. Przetworzyłem ponownie, przed chwilą wypowiedziane przez nią słowa. Spojrzałem kątem oka na Shiro, której zapewne podobne myśli chodziły po głowie. -...z chęcią zapoznamy cię z trzecią osobą z ziemi.
- Huh... - wzruszyła ramionami, mówiąc coś do siebie pod nosem. Uśmiechnąłem się delikatnie, posyłając kolejne, krótkie spojrzenie w kierunku siostry. - A w jaki dokładniej sposób? - podpytała, robiąc krok w naszym kierunku.
- Herbatka, kawa, ciastka, ciasta... Miła atmosfera - zaśmiałem się pod nosem, znowu z lekka mrużąc oczy. - Przystaniesz na tym?
- Z dziką chęcią - odpowiedziała po chwili przemyśleń, również unosząc wyżej kąciki ust. - Jednak, jak podejrzewam, najpierw chcielibyście przydzielić mi jakiś pokój, mieszkanie? - dopowiedziała, z powrotem będąc przy mnie i  Shiro.
- Najpierw podwieczorek, za pół godziny będzie piętnasta - wtrąciła jedenastolatka stojąca u mego boku. Przytaknąłem zgodnie jej słowom.
- Eh... Jak tam wolicie, ciastem nigdy nie pogardzę - wzruszyła ramionami. - Prowadźcie, w takim razie... - dodała nieco ciszej, jakby nigdy nic zaczynając się bawić z lekka przydługimi rękawami pandowatej bluzy. Nie czekając, w ciszy ruszyliśmy nieco przed dziewczyną. Posyłając delikatny uśmiech siostrze, delikatnie pogłaskałem ją po główce. "Dobrze, że rozumiemy się bez słów" - powiedziałem do siebie w myślach, chwilę później wciskając obie dłonie do kieszeni.

~Per. Shiro~
Siedząc już przy stoliczku w objęciach braciszka, wpatrywałam się ukradkiem w nieco skwaszoną minę czwórki. Wiem, że nie będzie zadowolona ze spotkania z Ami, podobnie jak trójka z Yuu. Wracając do nowo poznanej - po pierwszych jej słowach mogłam być pewna, że rangą spokojnie dałaby radę dorównać mnie, albo Sorze. Jednak, podświadomie widzę, że czegoś jej brakuje... Nieuniknione, że partnera, czy partnerki, jak to jest ze mną i braciszkiem. Uzupełniamy się, dzięki czemu tworzymy praktycznie niezdatny do pokonania zespół. Również przydatne to jest w chwilach upadku... Zawsze, gdy przegrywasz, przegrywasz ze swoim towarzyszem. Ułatwia to ciągnięcie dalej, mimo wszystko. Też kiedyś dopiero zaczynałam, ponosiłam porażki... Ale wtedy zawsze miałam go przy boku...
- Nad czym myślisz, Shiro? - podpytał zdecydowanie wyższy chłopak, spoglądając na mnie z góry. Uśmiechnęłam się delikatnie, odkładając dotychczas trzymaną pod nosem filiżankę z gorącą cieczą, z powrotem na ozdobny talerzyk. Wzięłam z talerzyka nieduże ciasteczko. Przymknęłam nieco oczy, podciągając kolana pod brodę.
- Nie dogadają się. - stwierdziłam krótko, unosząc z lekka wzrok.
- Obie potrzebują kogoś, z kim nawet z nienawiści będą mogły rywalizować - uśmiechnął się szerzej, spoglądając w kierunku właśnie wchodzącej do sali Ami. - Poza tym, czuję, że będzie zabawnie - dodał mrużąc z lekka oczy. Wiedząc o co mu dokładniej chodzi, podniosłam się na równe nogi, po czym podeszłam do czwórki, kątem oka obserwując trójkę. Mierzyły się wzrokiem.
- Ami, to jest Yuuki, Yuu, przedstawiam Ci Ami - rozłożyłam z lekka ręce, jedną wskazując jakby na dziewczynę z pandowatą bluzą, natomiast drugą w kierunku mojej podświadomej rywalki o słodkość. Wyczekując, aż którakolwiek wykona pierwszy krok w stronę drugiej, rzuciłam przelotne spojrzenie na braciszka. 
- Nieuniknione, że przydzielimy wam wspólny pokój - dodał Sora, chyba jedynie pogarszając sytuację. Mimo wszystko, delikatnie się uśmiechnęłam, stojąc w tej samej pozycji.
<Któraś z obecnych? c:>

wtorek, 13 lutego 2018

Od Sory CD Ami

Przeskanowałem stojącą przede mną, nieco niższą, jasnowłosą dziewczynę wzrokiem. Wlepiała we mnie te swoje lśniące oczy, jakby wymownie domagając się swojego. Mimo wszystko, odrobinę mniej zestresowany niż czy naszym pierwszym spotkaniu, przyciągnąłem dziewczynę bliżej do swojej osoby. Z dziarskim uśmieszkiem wymalowanym na twarzy, owinąłem sobie wokół palca jeden z jej przemoczonych kosmyków włosów. Drugą z dłoni, podciągnąłem podbródek dziewczyny z lekka do góry, aby móc się lepiej przyjrzeć jej jasnej twarzyczce.
- Przyjdę, ale musisz na mnie chwilę poczekać... - uśmiechnąłem się, przybliżając swoje usta do tych należących do niej. Odwzajemniła delikatnie gest, tym razem koniuszkami swych palców dotykając mojego karku. Podobny ruch odzwierciedliłem, jedynie w okolicach jej talii. Dotrzymuję słowa, z ręką na sercu i dziesięciu zasadach, więc naszą gierkę wciąż będę prowadzić w odpowiedni sposób.
- Jeśli będziesz czegoś potrzebować, wiesz gdzie mnie znaleźć... - dodałem po jakimś czasie się odsuwając i powolnym krokiem odchodząc od dziewczyny. Zasalutowałem jej krótko, a gdy tylko się odwróciła, przyśpieszyłem w kierunku sali tronowej. Jeśli miałem zamiar zrobić sobie z nią Pidżama Party, musiałem załatwić jak najszybciej wszystkie sprawy... Agh, z resztą. Może Shiro... M-mOment.
- Shiro? - zapytałem jakby sam siebie, rozglądając się po korytarzu w poszukiwaniu dobrze znanej, niskiej istotki. Wciągnięty w tą sprośną grę, zaczynam zapominać o najważniejszej przedstawicielce płci pięknej w swoim życiu. C-cholera.
Pośpiesznym krokiem ruszyłem proso w stronę przydzielonego nam dłuższy czas temu, obszernego pokoju władców. Na całe szczęście, nie dzieliła mnie od niego jakaś kolosalna odległość, dzięki czemu już w przeciągu dwóch minut byłem na miejscu. Wparowałem do środka, gdzie na samym wstępie dostrzegłem siostrzyczkę skuloną w rogu pokoju, opatuloną własnymi rękoma. Zamarłem przyglądając się, jak najwidoczniej przez moją dłuższą, nieusprawiedliwioną nieobecność zaczęła cicho szlochać. W mgnieniu oka znalazłem się przy niej, na co ta, wychyliła swoje zaszklone, porównywalne z wyglądu do moich tęczówki.
- Przepraszam, że jestem takim śmieciem i cię znowu zostawiłem... - wydukałem, a aura otaczająca dziewczynę, jakby od razu zaraziła również mnie. Podałem dłoń o wiele drobniejszej w porównaniu ze mną Shiro, po czym szybko podniosłem się wraz z nią na równe nogi. Wpatrywała się we mnie bez słowa. Czyżby jej nadzwyczaj inteligentnemu umysłowi nie umknęła moja mała, wciąż trwająca gierka? W tym momencie, siostrzyczka zmrużyła z lekka oczy. Czyżb- - nawet nie zdążyłem dokończyć swojej myśli, gdy ta zadała stanowcze uderzenie pięścią, prosto w środek mojego brzucha. Skuliłem się nieco, kasłając przy tym parę razy.
- Racja, należy mi się... - powiedziałem cicho, obserwując, jak już widocznie "wyładowana" dziewczynka, podchodzi bliżej i wtula się w mój dopiero co uszkodzony tors. Wzdrygnąłem się nieco, również przytulając tą niedużą istotkę do siebie. Ostatecznie, dobrze czując przeszywająca jedenastolatkę senność, podniosłem ją z łatwością na ręce i przeniosłem na znajdujące się kilka metrów dalej łóżko. Oparty o drewniany element łóżka, pozwoliłem dziewczynce oprzeć się - jak to lubi - o moje najwidoczniej miękkie kolano. Zaczynając ją delikatnie głaskać, sam, z lekka przymknąłem oczy.
<Ami?>

niedziela, 11 lutego 2018

Od Yuuki

Wychyliłam się delikatnie zza granicy dachu, obserwując dwie postacie w dole. Ranga diamond, władczyni i władca. Z lekkim uśmiechem przechyliłam głowę na lewe ramię, policzkiem go dotykając. Nagle niższa dziewczynka pociągnęła wyższego od siebie chłopaka za rękę, a ten się schylił. Cofnęłam się, wciąż jednak ich obserwując. Szepnęła coś do niego, a on ukradkiem rozejrzał się po dachach. Błyskawicznie czmychnęłam na inny dach, bardziej z tyłu. Raczej nie będą iść moim śladem. Chyba rzeczywiście za długo za nimi podążałam. A teraz pora na herbatkę! Zsunęłam się po rynnie i paru parapetach. W rezultacie wylądowałam na kamiennej dróżce. Ruszyłam luźnym krokiem do kawiarni. Spod jasnego kaptura bluzy obserwowałam otoczenie. Nie było nikogo specjalnego, można by nawet powiedzieć, że wokół było wyjątkowo pusto. Tylko ja i paru handlarzy. Nie ma jak wtopić się w razie czego w otoczenie. Tak też bywa.
Zamówiłam czarną herbatę i ciasto, po czym z przedmiotami wyszłam na zewnątrz. Usiadłam naprzeciw białego stolika na krześle identycznego koloru i widelczykiem oderwałam kawałek biszkoptu. Tak samo jak wtedy, kiedy wepchnięto mnie do tego świata. Prychnęłam pod nosem, pocierając nadgarstek. Wciąż boli mnie po spotkaniu z Tetem. Rzucenie w niego talerzem było złym pomysłem, zważywszy, że nigdy i tak nie potrafiłam trafiać do celu czymkolwiek innym niż strzałem z karabinu. Zawsze tak jakoś dłonią skręcałam w złą stronę i nabawiałam się skręceń.
Kiedy siedziałam przy swoim biurku, dla zabicia czasu grając w internetowego pokera, na ekranie z prawej strony pojawiło się powiadomienie o nieodebranej wiadomości. Dokończyłam rundę w której stawiałam na blef i kliknęłam w szary, półprzeźroczysty prostokąt. Wprawionym wzrokiem przeczytałam literki. Szachy? Może nie do końca moja ulubiona gra, ale pierwsza, w którą nauczyłam się grać. Uśmiechnęłam się i weszłam do gry. Po paru ruchach dostrzegłam już, że to nie komputer steruje moim przeciwnikiem. Ruchy były zbyt przemyślane, ale też ustawiane tak, by można było wygrać przy odrobinie sprytu. Nie odrywają wzroku od ekranu, wsadziłam widelczyk do ust. W myślach liczyłam pozostałe do zwycięstwa ruchy. Pojawił się napis. "Szach mat" – przeskanowałam parokrotnie spojrzeniem. Następnie gwałtownym ruchem złapałam swój talerzyk, huśtając się na krześle. Godny przeciwnik, choć nie rozumiem jego działań. Raz wydawał się specjalnie przegrywać, a następnie niemal zamienialiśmy się rolami. Zrezygnowana przechyliłam się do tyłu. Byłam po tej rozgrywce zmęczona psychicznie. Nagle ekran ściemniał, a następnie zgasł zupełnie. Nie byłam zaskoczona. To się już zdarzało parokrotnie. Niedługo będę musiała go wymienić na nowy. Westchnąłam i stanęłam wszystkimi czterema odnóżami taboretu na podłodze, sięgając palcem ku przyciskowi. Dzieliło mnie od niego parę centymetrów, gdy monitor sam się włączył. Najpierw śnieżył, a następnie wyleciało z niego mocne, białe światło. Syknęłam, momentalnie zaciskając powieki i spadając z krzesła. Na logikę, powinnam zderzyć się w ciągu sekundy z podłogą. Jednak to nie nastąpiło, a ja wyczułam, że pode mną nie ma żadnej powierzchni. Czyżbym... Spadała? Gwałtownie otworzyłam oczy. Przede wszystkim, oślepiły mnie kolory. Za dużo oczojebnych barw. Cudem złapałam swój telefon z podpiętymi słuchawkami i powerbankiem, który właśnie zamierzał wypaść z kieszeni pandowej bluzy, której uszasty kaptur właśnie nasuwał się mi na głowę przez grawitację oraz wiatr. Opanowałam chęć wrzeszczenia, spokojnie lecąc plecami w dół. Tuż nade mną pojawił się chłopiec. Jego ubrania były równie kolorowe co ten świat. Rzygam tęczą. Przekrzywiłam głowę, kładąc na swoim brzuchu talerzyk i powoli jedząc ciasto.
– Można wiedzieć, czym lub kim jesteś? – zagadnęłam. Chłopak uśmiechnął się szeroko.
– Jestem Tet. – przedstawił się, jednak wciąż patrzyłam się na niego z wyczekiwaniem. Wskazał palcem na jedną z figur szachowych – O, mieszkam tam!
– A czym jesteś? – powtórzyłam pytanie.
– Bogiem? To mój świat, w którym o wszystkim decydują gry; Disboard!
– Kto pozwolić ci porwać mnie z mojego cichego pokoiku?! – cisnęłam w niego talerzem, mając pozornie obrażoną minę.  Przedmiot przeleciał dobry metr obok jego egzystencji, przez co zaśmiał się i opowiadał dalej.
– Tym światem rządzi dziesięć zobowiązań.
Słuchałając go jednym uchem, obróciłam głowę w bok.
– Nie żeby coś, ale ziemia za bardzo się przybliżyła...
– Pierwsze; Zakazane są wojny, morderstwa i kradzieże. – Zaczął wyliczać na palcach dłoni – Drugie; Wszystkie konflikty rozwiązywane są przez gry. Trzecie; W grach stawiane są na szali rzeczy, które obie strony uznają za równowartościowe. Czwarte; Jeżeli nie złamie to zasady numer trzy, można postawić dowolną rzecz i zagrać w grę o dowolnych regułach.
– Em... – ponownie mu przerwałam, wymownie patrząc w dół – Po co mnie tu ściągałeś, jeżeli zaraz się zabiję spadając z dziesięciu tysięcy metrów?
– Piąte; O regułach gry decyduje wyzwana drużyna. Szóste; Każdy zakład zawarty zgodnie z zobowiązaniami będzie bezwzględnie przestrzegany. Siódme; Konflikty między grupami będą rozwiązywane przez posiadających pełnomocnictwo przedstawicieli. Ósme; Przyłapanie na oszukiwaniu kończy się natychmiastową porażką.
      Cicho pisnęłam, czując, że zaraz nastąpi zderzenie z ziemią. I zatrzymałam się ledwo dwa centymetry nad nią. Po chwili spadłam na tyłek.
– Dziewiąte; W imię boga powyższe zasady nigdy nie zostaną zmienione. Dziesiąte; Dobrze się bawmy podczas wspólnej gry.
Jeszcze raz szeroko się uśmiechnął, pochylając nade mną i znikł.
      Otworzyłam oczy, zdając sobie sprawę, że rozwaliłam pół swojego śniadania, a herbata wystygła. Westchnęłam ponownie, jednocześnie uśmiechając się.  Za bardzo się zamyśliłam. Nagle przed moim nosem znalazł się czyiś palec wskazujący.
– Ty nas śledziłaś! – wydarł się chłopak.
Dłonią odsunęłam od swojej twarzy jego kończynę i wlepiłam w niego spojrzenie bursztynowo-różowych oczu.
– Sora, to jest... Człowiek! – pisnęła jego przeurocza siostrzyczka. Uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie.
– Człowieka nie widzieliście? Przecież jest nas tutaj czwórka z Ziemi. – wyszczerzyłam się. – Prawdą jest, że jestem tutaj dłużej od tej różowowłosej, ale także, iż niewiele różnicie się ode mnie stażem. No, może tak z połowę czasu. – podparłam brodę o dłoń, powoli pijąc napar z filiżanki.
Oboje wyglądali, jakby dostali ataku padaczki czy czegoś, coś... Zaśmiałam się cicho.
– Nazywam się Yuuki. – zrzuciłam z siebie kaptur pandy, ukazując jasne włosy. Przekrzywiłam głowę, przymykając oczy i zmniejszając stopień uśmiechania się.
– S... Sor... Sora... – zawiesił się.
– Nie musisz was przedstawiać. – westchnęłam. – Shiro i Sora, władcy Elkii. Doskonale was znam.
Nadal wyglądali, jakby ich systemy myślenia się zawiesiły, więc spokojnie dopijałam herbatkę. Odkładając pustą filiżankę na stolik, wesołym głosem dodałam:
– Dość późno się zrobiło. A więc, żegnajcie! – radosnym krokiem zaczęłam odchodzić, znów zakładając kaptur z uszami pandy na głowę.

< Sooora? Shirooo? >

piątek, 9 lutego 2018

Od Ami Do Sory

Nie wiem jak tutaj dotarłam, ale udało mi się. Podrapałam się delikatnie po dłoni, po czym popatrzyłam na towarzystwo. Przegryzłam delikatnie wargę, uśmiechając się. Zastanawiałam się, czy mam się znowu zacząć bawić, czy jednak odpuścić. Może to jeszcze nie czas? Ale nie powiem, ta mała gra bardzo mi się podobała. Skierowałam spojrzenie do dziewczyny, która zaproponowała kąpiel. Nie powiem, chętnie bym ją wzięła.
-Bardzo chętnie. Mógłby mnie ktoś tam zaprowadzić?-zapytałam niewinnie i się uśmiechnąłam.
Widziałam błysk w oku Sory, ale wiedziałam, że nikt do tego nie dopuści, aby mnie zaprowadził do łaźni. Zgłosiła się dziewczyna, która przedstawiła mi się jako Steph. Wydawała się dziwna. Wskazała mi miejsce, gdzie mogłam wziąć kąpiel, więc tam weszłam, a potem w samotności po zdjęciu ubrań, usadowiłam się w ciepłej wodzie, zanurzając swoją twarz do nosa pod wodę. Przyjemnie. W takiej pozycji zaczęłam sobie myśleć o tym, jak jeszcze mogłabym zadowolić siebie, swoją złośliwość. Oj tak. Chyba wiem. Kiedy się już nasiedziałam, wyszłam, otulając swoje ciało ręcznikiem. Chciałam tak wrócić do swojej komnaty. Trzymając ręcznik oraz swoje ubrania przy sobie, ruszyłam cichutko, tak, aby nikomu nie przyszło do głowy nagle biegać po korytarzu. Kiedy wychyliłam się zza jednego z rogów, ujrzałam na swojej drodze Sorę. W moim umyśle obkręcił się diaboliczny plan, więc niewinnie dalej ruszyłam korytarzem. Podniosłam głowę, uśmiechając się. Złapałam dłoń chłopaka, kiedy mnie mijał.
-Przyjdziesz dzisiaj?-zapytałam, patrząc na niego.
Na ziemię skapywały raz co raz kropelki wody, a ja trzymałam ręcznik jak najbliżej siebie. Obeszłam chłopaka, zatrzymując się przy jego dłoni, lekko ją łapiąc z uśmiechem. Przegryzłam delikatnie wargę, mrugając niewinnie powiekami. Złośliwa Ami tryb on.
<Soora?>

Nowa postać - Yuuki

Imię i Nazwisko | Yuuki Kibō
Pseudonim | Fumi
Wiek | 17 lat
Płeć | Dziewczyna
Motto | Anioł nig­dy nie upa­da. Diabeł upa­da tak nis­ko, że nig­dy się nie pod­niesie. Człowiek upa­da i powstaje.
Ranga | Bronze
Orientacja | Hetero
Partner | Po prostu brak.
Charakter | Yuuki z zewnątrz wydaje się być beztroską i wiecznie uśmiechniętą postacią, o mani manipulowania i dokuczania innym. Zazwyczaj jest niebezpieczna i złośliwa. Uwielbia ciasta i wszelkie inne słodkości. Gdyby się jednak przyjrzeć, skrywa w sobie introwertyka. Trudno jej mówić o swoich uczuciach, które tkwią w niej niczym tykająca bomba, a jako niezależna od innych dziewczyna, lubi pobyć w samotności. Pozwala to jej się „naładować”, bowiem spotkania z pozostałą społecznością wyczerpują ją zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Jej zaufanie można zdobywać bardzo długi czas, a stracić w pięć minut; wystarczą jedno, no, może parę zachowań — bowiem pierwsze i dwa następne zazwyczaj wybacza- by wszystko zaprzepaścić. Podobno nie istnieją stuprocentowi introwertycy; ona czasami zbacza ze swojej ścieżki i próbuje udawać ekstrawertyka. Próbuje i momentami jej to nawet wychodzi. Jej osiągnięcia nie zależą od pochwał. Unika jałowych dyskusji, chyba że ma jedną ze swoich „faz” pięciominutowej zmiany charakteru lub własny interes. Wbrew wszystkim faktom o introwertykach, wcale nie mówi powoli i nie ma problemu z podejmowaniem decyzji. Często, gdy już się odezwie, słowa płynnie wypływają z jej ust, błyskawicznie przemyślanymi zdaniami. Także jej reakcje na bodźce zewnętrzne nie są opóźnienie, a można powiedzieć nawet, że są gwałtowne. Nie jest dobrym mówcą, za to świetnym obserwatorem i słuchaczem. Jej zainteresowania ograniczają się do paru kategorii; na przykład do książek, muzyki, informatyki czy techniki. Nie rzadko sięga po powieści. Najczęściej są one przygodowe lub fantasy, rzadziej komedie czy romanse. Najlepiej czuje się w nocy, gdy jest ciemno i nikt nie jest w stanie rozpoznać jej postaci pod osłoną mroku. Można by pomyśleć, iż cierpi na hefafobię- lęk przed dotknięciem. Rzeczywiście- nijak nie da się przytulić osobie, którą jedynie zna z widzenia czy dotknąć swojej ręki na przywitanie przez obcego. Potrafi skupić się na jednym zadaniu, w czasie, kiedy większość rozkojarzy się i robi parę czynności na raz. W braku towarzystwa wykształciła swój szósty zmysł- świetną intuicję. Potrafi ją genialnie wykorzystywać, jednak nie wierzy w nią, wciąż twierdząc, iż to zwykły fart. Choć woli wykonywać powierzone jej zadania w pojedynkę, potrafi pracować w grupie. Jedynym warunkiem jest wtedy posiadanie obok siebie chociaż jednej znajomej osoby. Źle czuje się jako przywódca i zdecydowanie się na niego nie nadaje; ciąży jej, iż każdy na niej wtedy polega, sprawia to, że się stresuje, co w efekcie domina prowadzi do popełniania błędów. Nie należy do osób leniwych ani do aktywnych. Stoi gdzieś na rozdrożu. Podbijanie jej serca jest niczym wspinaczka na bardzo wysoką górę, która przy źle postawionej nodze może się zawalić. Nie jest ślepa na miłość do niej, jednak przez strach, za wszelką cenę próbuje się nie zakochać. Krytykuje się na każdym kroku i nie wierzy we własne możliwości. Momentami aż tchórzy i ucieka. Jest nadto wrażliwa i samymi słowami można sprawić, by zaczęła płakać. Niestety, choć jej psychika jest na tyle silna, by nie pocięła się, nawet gdy ta będzie bardzo zniszczona, mózg nie chce się słuchać i każe jej ciału uwolnić słone krople z oczu. Cierpi na wiele fobii; obawia się ciemności, owadów, hałasu, dotyku, mężczyzn, bólu. Gdy jakaś rzecz zostanie jej zabrana, ignoruje to. Jeżeli jednak jest to coś ważnego dla niej, jeśli tylko złodziej znajduje się w zasięgu jej wzroku... Lepiej uciekać gdzie pieprz rośnie. Wmawia sobie, że nie przejmuje się opinią innych, choć właśnie przez nią ma stany depresyjne. Uważa, że jej charakter ma same wady i to dlatego wszyscy ją opuszczają. Jeżeli do wad można zaliczyć szczerość, to radzone jest, by nie pytać jej o zdanie. Po swojej postawie nie daje poznać, że ma jakieś problemy i często obraca je w żarty. Chodzi między ludźmi z uniesioną głową, jeżeli sytuacja tego wymaga- jest w stanie patrzeć im w oczy. Wielu nazywa ją dzikusem, a podobna ilość twierdzi, że jest także najbardziej uległą osóbką, jaką spotkali. Zwykle zna się na ludziach, ich emocjach i reakcjach, przez co nie ufa nawet rodzinie. Za dużo w niej empatii. Gdy odnajdzie swojego przyjaciela, pozostaje mu wierna i lojalna. Gdy ktoś obok hałasuje, wrzeszczy i ogólnie zwraca na siebie nadto uwagę otoczenia, odsuwa się od niego na koniec świata i kilometr dalej. Ma anielską cierpliwość i należy to zapamiętać, w czasie, kiedy zaatakuje pięściami lub zaczyna sięgać do kieszeni w poszukiwaniu scyzoryka. Zdarza jej się kłamać, w końcu to tylko zwykła istota. Nie można powiedzieć, że nie potrafi gotować- zwyczajnie tego nie robi, bowiem jest w stanie przetrwać na suchej bułce i kawie. Czasami jednak upiecze jakieś ciasto. Czasami, to znaczy przynajmniej raz w miesiącu. Na przykład ciasto czekoladowe przekładane kremem miętowym. Kocha je i byłaby w stanie zjeść takich pięć, jednak jej żołądek prawdopodobnie miałby dość po dwóch kawałkach. Jej ulubionymi kwiatami są niezapominajki i róże, a znienawidzonymi — konwalie i tulipany.
Przyjaciel zaraził ją bezgraniczną tolerancją, miłością do zwierząt oraz muzyki i tatuaży. Zrobiłeś coś jej lub bliskiej dla niej osobie i dziwisz się, że jeszcze nic nie zrobiła, by się zemścić? Poczekaj parę dni, może miesięcy. Ona tylko czeka niczym przyczajony tygrys na okazję. Aż się potkniesz. Aż upadniesz. Podobno leżącego się nie bije; jednak ona pojawi się w tym najgorszym momencie, by uczynić go jeszcze gorszym, wcześniej wyrządzając jedynie lekkie pchnięcia. Nie lubi przemocy, jednak w takich momentach z chęcią zamieni się osobowością z sadystą czy psychopatą. Właśnie. Nie lubi przemocy, widoku krwi także nie, jednak w odróżnieniu od niektórych- nie zemdleje na jej widok. Horrorów także nienawidzi i stara się unikać ich oglądania lub czytania. Ciekawe jest także, że, nawet jeżeli będzie chciała zrobić sobie krzywdę, nie będzie w stanie tego zrobić. Wie to, bowiem igłę czy kawałek lustra trzymała już w dłoniach parę razy i do skóry przyłożyła je ledwo trzy. Zawsze coś ją powstrzymywało. W odróżnieniu od znacznej części ludzi, jej historia nie miała żadnego wpływu na charakter; urodziła się i pozostała wrażliwa, łagodna. Jedynie manipulacja innymi i fobie doszły wraz z wiekiem.
Aparycja | Fumi jest osóbką pełną uroku. Zaczynając od sylwetki, drobnej i zgrabnej, kończąc na wyjątkowych oczach. Dziewczyna mierzy sto sześćdziesiąt trzy i pół centymetra, a jej waga waha się między szczupłością, a niedowagą, czyli coś koło czterdziestu czterech-pięciu kilo. Twarz ma kształt typowo dziewczęcy, ozdabiana jest przez mały nosek.. Jej naturalne, falowane, popielate włosy sięgają do połowy kręgosłupa i zazwyczaj są spinane z tyłu szafirowo-perłową kokardą. Z niej całej najbardziej niezwykłe są oczy; łagodne i urocze, ale także zimne; bursztynowo-miedziane tęczówki o pudrowo różowych obręczach przyprowadzające na myśl niezwykle lodową zimę, co idealnie wpasowuje się w bladą cerę, przypominającą porcelanę. Praktycznie niemożliwe jest, żeby się opaliła. Uśmiech zawsze przypomina szczery, obramowany w malinowe, kształtne usta. Często drżą one, gdy powstrzymuje jakieś emocje, do czego potrafią po pewnym czasie dołączyć blade, delikatne dłonie. Porusza się z pełną gracją i elegancją; co ciekawe, nawet nie musiała tego ćwiczyć, ba, odwrotnie, próbowała się pozbyć tego nawyku, ale zwyczajnie się z nim urodziła. Jej styl bycia nie jest jakiś zbyt niezrównany; nie można go nazwać ospałym, ale też nie energicznym. Taki bardziej w kierunku spokoju. Kiedy mówi, jest to półgłos, jakby obawiała się mówić zbyt głośno. Czasami musi powtarzać całe zdania, bo nieświadomie ściągnie go do cichego. Momentami się zająknie lub powtórzy końcówkę wyrazu, szczególnie, jeżeli mówi szybko lub czymś się denerwuje. Jej ubiór zależy od pory roku i zazwyczaj jest dość skromy, żeby nie zwracała na siebie szczególnej uwagi.
Cechy charakterystyczne | Wyróżnia się z pewnością lekkim, ale sarkastycznym uśmiechem, niemal nie schodzącym jej z ust.
Bliscy | Zostali gdzieś tam, więc po co ich wspominać?
Zdolności | Przede wszystkim wlicza się w nie obserwacja oraz umiejętność przewidywania ruchów. Fumi potrafi także opanować swoje ruchy na tyle, by przeciwnik nie wiedział, jakie ma zamiary.
Ciekawostki | -
Głos | https://youtu.be/dfkgdAwQE88
Inne zdjęcia | -
Autor | Proszę o dyskrecję °^°

poniedziałek, 5 lutego 2018

Od Sory CD Ami

Zakład, to zakład... A, że dałem się złapać w sidła dziewczynki o dziwnych fetyszach, to już sprawa drugorzędna. Zdarzało mi się stykać z kobiecymi ustami, lecz nigdy nie czułem takiej namiętności ze strony płci pięknej. Ciężko mi będzie rozgryźć tą dziewczynę... Ledwo co tu przybyła, a już pozwala sobie na takie akcje...  Odważna ryzykantka. Podoba mi się to. Przynajmniej moje życie przestanie opierać się jedynie na polityce. Nie wiążę z tym niczego specjalnego, chociaż... Kto wie, może trafiłem na przedstawicielkę płci pięknej, która równie dobrze zechce w późniejszym czasie zajść o wiele dalej?
Uniosłem podbródek delikatnie zaczerwienionej dziewczyny do góry, przy tym wpatrując się prosto, w jej delikatnie pobłyskujące oczy. Sam nie wiem co w nich widzę... Te dwa, niebieskie zwierciadła nie dawały nic po sobie poznać. Hmf... "Ale skoro tak bardzo chcesz się ze mną bawić" ~ powiedziałem do siebie w myślach, przybliżając delikatnie usta do jej szyi. Z szerokim uśmiechem wymalowanym na ustach, utworzyłem niewielkie, czerwone znamię potocznie zwane malinką, nieco poniżej jej ucha. Odsuwając się, delikatnie wilgotną wargą zetknąłem się ponownie z tą należącą do niej. Zadowolony, ponownie wlepiłem w nią figlarskie spojrzenie.
- Na pewno nie tylko ty, będziesz zaważać o losach naszej małej gry... - wymruczałem jej do ucha, po czym z taką samą miną jak zwykle, ostatecznie wyszedłem z pokoju. - A, i jeśli będziesz głodna, na dolnym piętrze jest "niewielka" kuchnia! - dodałem, będąc jakiś metr od delikatnie uchylonych drzwi. ~ Tak dla zabawy... 
~*~*~
Eh... Ledwo co zszedłem na dół, a już Steph zawaliła mnie jakimiś popieprzonymi papierami i listami z innych królestw. Zapewne Shiro dałaby radę wszystko ogarnąć sama, gdyby nie był wymagany mój podpis pod praktycznie wszystkimi świstkami. Na szczęście, z całością udało naszej trójce wywiązać się dosyć zwinnie, dzięki czemu resztę wolnego - przynajmniej na tą chwilę - czasu, mogłem spędzić na bezsensownej zabawie złotym kółeczkiem znalezionym gdzieś na zamku. Rzecz jasna, co jakiś czas wymieniając zdania ze stojącą tuż obok różowowłosą oraz przysypiającą na moich kolanach siostrą. Hmf... Coś za szybko nam z tym poszło...
- Właśnie, Steph, chyba nie wspominałem ci o nowej dziewczynie, która przybyła tutaj z naszego świata... Powinnyście się poznać - narzuciłem z góry nowy temat, delikatnie gładząc dłonią mięciutkie włoski białowłosej.
- Skoro tak sądzisz, Panie - westchnęła, mimo wszystko opierając się z lekka o krzesło, na którym siedziałem.
- Sora... Ami już tu idzie... - doszedł do mnie cichy głosik zlokalizowany pod moim podbródkiem. Ufając intuicji siostrzyczki, zwróciłem swoje podkrążone oczy w kierunku otwartych drzwi do sali. Tak jak zapowiedziała Shiro, już po chwili dostrzegłem w nich niebieskooką, obłąkaną dziewoję. Rzuciłem w jej stronę swój typowy uśmieszek.
- Może pokażemy Ami łaźnię... - powiedziałem jakby do siebie, lecz siedząca na mych kolanach słysząc ten niezbyt przyzwoity tekst, dźgnęła mnie łokciem w żebro. Westchnąłem zrezygnowany... I tak zazwyczaj nic nie widać, zza tego pieprzonego parawanu...
- Sora ma rację, zapewne chciałaby wziąć kąpiel w łaźni po dosyć męczącym dniu... Nam również się przyda - wtrąciła Steph - w porównaniu do mnie - mówiąc do ogółu. Skinąłem na jej słowa głową, czekając na reakcję ze strony Ami.
<Ami?>

piątek, 2 lutego 2018

Od Ami CD Sora

Zaśmiałam się cicho pod nosem, kiedy chłopak oznajmił, że wygrał. Jasne jest, że płeć brzydka jest lepsza w grach, a ja byłam tego świadoma. Jednak ostatniego czasu byłam naprawdę zdeterminowana i zawsze wygrywałam. To dla mnie coś nowego, skoro… A w sumie, mała strata. Szybko wyminęłam Sorę, a potem z powrotem wepchnęłam go do komnaty. Zamknęłam nogą drzwi, a potem podstawiłam mojego kolegę pod ścianę. Uśmiechnęłam się uroczo jak tylko mogłam, przejeżdżając dłonią po jego torsie. Moja złośliwość doprawdy nie zna granic. Lekko pochwyciłam dłonią dół jego koszulki, a wolną dłonią robiłam wzorki na jego szyi. Jednak jak i na moje, jak też i na jego policzki wstąpił lekki rumieniec. Uniosłam delikatnie kolano do góry, układając je między jego udami. Jak ja uwielbiam udawać! To takie śmieszne, jak niektórzy na to reagują. Szczególnie mężczyźni. To czasami też żałosne, ale co zrobisz. Po chwili wolną dłonią zjechałam z jego szyi i wyjęłam z kieszeni jego dłoń. Położyłam ją na swojej talii, a potem swoimi lekko chłodnymi rączkami, zaczęłam znowu kreślić kształty na jego szyi i obojczykach.
-A jaka jest twoja prośba?-zapytałam, przygryzając bardzo delikatnie płatek jego ucha.
Zarzuciłam dłonie na jego ramiona, uśmiechając się bardzo delikatnie. Troszkę to było śmieszne, nie zaprzeczę, ale nadal nie wierzę, że wytrzymuję już tak długo. Gdyby nie fakt, że chłopak chyba naprawdę widzi jakąś dziewczynę po raz pierwszy od bardzo dawna. Mhm. Podoba mi się ta zabawa, ba, gra i chętnie będę nadal brała w niej udział. Zadowolona nadal robiłam to, co mi sprawiało tyle radości. Uśmiechałam się delikatnie, chcąc zdobyć z tego jak najwięcej satysfakcji.
-O-Odstąpię ci ją. Za to ty, możesz mi dać jakieś zadanie.
-Pocałuj mnie.-rzekłam szybko.-O tu…-wskazałam niewinnie na wargę.
To była łatwa decyzja. Po pierwsze ja zyskam satysfakcję, a on wreszcie dotknie ust kobiety. Ułożyłam jego dłonie na swoich biodrach, uśmiechając się. Byłam na skraju zalania się śmiechem, ale musiałam jeszcze wytrzymać. Jeszcze tylko troszkę. Sora z początku spojrzał na mnie zdziwiony, a potem po przewróceniu oczami, musnął moje usta. Jednak nie dałam mu tak łatwo odejść. Trzymałam go przy ścianie i nie pozwoliłam zabrać mu dłoni z moich bioder. Po dobrych kilku minutach, odsunęłam od niego twarz. Moje porcelanowe policzki oblewała czerwień, w oczach tliły się iskierki, a twarz ozdabiał uśmiech. Tak. Zdecydowanie usatysfakcjonowana
<Soora~? XD>